#53 Inwestowanie w nieruchomości za granicą – Maria Kobryń

Większość polskich inwestorów koncentruje swoje portfele blisko domu. Warszawa, Trójmiasto, Kraków – to rynki, które znamy, rozumiemy i czujemy się na nich pewnie. Jeśli już myślimy o dywersyfikacji zagranicznej, naturalnym kierunkiem wydaje się Hiszpania, Włochy czy Grecja.

Dlaczego? Jak zauważyła nasza gościni w najnowszym podcaście „Ludziom się wydaje, że w Europie mamy system prawny bardzo podobny (…) więc tam czują się bezpieczniej”.

Ale czy na pewno? I czy ten „europejski koszyk” to jedyna słuszna droga dywersyfikacji?

Gościliśmy Marię Kobryń – prawniczkę, przedsiębiorczynię i inwestorkę, która obsługuje Eteria.pl, a prywatnie buduje swój portfel nieruchomości w tak egzotycznych miejscach jak Tajlandia czy Dominikana. W naszej rozmowie obaliła kilka mitów i pokazała, dlaczego warto myśleć globalnie, nawet jeśli na co dzień działamy na rynku warszawskim.

Dlaczego inwestorzy mieliby kupować na drugim końcu świata?

Na pierwszy rzut oka, zakup apartamentu w Tajlandii, gdy pierwszą nieruchomość inwestycyjną można kupić na warszawskim Mokotowie, wydaje się nielogiczny. Maria jednak wskazuje na kilka potężnych argumentów strategicznych.

Prawdziwa dywersyfikacja geopolityczna

To kluczowy argument. „Można [dywersyfikować] w kilku miastach, ale nadal to jest jeden koszyk pod tytułem Polska albo Europa.” Maria słusznie zauważa, że Hiszpania, Grecja i Polska, mimo różnic, leżą w tym samym regionie, narażonym na te same wstrząsy geopolityczne czy regionalne kryzysy.

„Mamy wojnę, która znienacka wszystkich zaskoczyła. Teraz mamy [konflikt] w basenie Morza Śródziemnego. Więc też warto troszkę się interesować geopolityką.”

Posiadanie aktywów w Azji czy na Karaibach to nie tylko „Plan B”, ale często „Plan C i D”. To strategiczne rozłożenie ryzyka, którego nie da się osiągnąć, kupując nieruchomości wyłącznie na jednym kontynencie.

Lekcja z pandemii: Dywersyfikacja prawna i polityczna

Pandemia brutalnie zweryfikowała, jak różne kraje reagują na kryzys. To doświadczenie skłoniło Marię do inwestycji na Dominikanie.

„Tajlandia była zamknięta totalnie. 2 lata. (…) Natomiast Dominikana powiedziała: zapraszam. Meksyk powiedział: zapraszam. Zanzibar powiedział: zapraszam.”

Kraje, które pozostały otwarte, przeżyły turystyczny boom. To pokazało, że dywersyfikacja to nie tylko lokalizacja, ale też odporność na różne scenariusze polityczne i zdrowotne.

Wyższa stopa zwrotu i inny sezon

Dlaczego nie Szwajcaria albo Anglia? Maria jest szczera: „Kraj, który się rozwija, a nie jest rozwinięty, ma wyższą stopę zwrotu.” Inwestowanie na wczesnym etapie rozwoju rynku po prostu bardziej się opłaca.

Co więcej, rynki egzotyczne często oferują coś, czego nie ma Europa – wynajem przez cały rok. W przeciwieństwie do sezonowej Bułgarii czy Grecji, w Tajlandii „pora mokra” (nasze wakacje) to po prostu low season z niższymi cenami, a nie martwy okres bez turystów.

Największe mity i pułapki inwestowania egzotycznego

Oczywiście, droga ta nie jest pozbawiona ryzyka. Maria, jako prawniczka, sama przyznaje, że „dużo można spartolić”.

Mit 1: „W Europie jest bezpieczniej”

To podstawowy błąd w myśleniu. Maria stanowczo się z nim nie zgadza:

„Znam wiele takich historii, gdzie niekoniecznie pieniądze właśnie zainwestowane, na przykład w piękną chatkę we włoskich Alpach się (…) zwróciły, czy ludzie nie zostali oszukani. (…) Tak samo jak i w Polsce można wtopić nieźle pieniądze.”

Ryzyko nie leży w egzotycznej lokalizacji, ale w braku należytej staranności (due diligence), nieznajomości prawa i zaufaniu nieodpowiednim ludziom – te same zasady obowiązują w Warszawie.

Pułapka 2: Zderzenie kulturowe

To najważniejsza lekcja praktyczna z podcastu. Nasze europejskie nawyki biznesowe w Azji mogą doprowadzić do katastrofy.

„W każdym kraju jesteśmy w stanie zrobić biznes (…), pod warunkiem, że chcemy się nauczyć tego, jak tam ci ludzie funkcjonują. (…) Szczególnie w krajach azjatyckich, gdzie bardzo jest istotne, to żeby (…) ktoś nie stracił twarzy.”

Maria opowiedziała o sytuacji, w której nakrzyczenie na lokalnego menedżera (co w Polsce mogłoby „przyspieszyć sprawę”) w Tajlandii skutkuje kulturowo zakorzenioną potrzebą zemsty. Zamiast krzyku, Maria i jej mąż… sami posprzątali apartament na błysk, pokazując menedżerce dokładny standard, jakiego oczekują, komunikując to z pełnym szacunkiem.

Pułapka 3: Prawo i język

Oczywistą barierą są dokumenty. Sprawdzenie stanu prawnego nieruchomości to podstawa. Maria podkreślała, że poleganie na automatycznych tłumaczach (jak ChatGPT) jest niedopuszczalne. Kluczowe jest profesjonalne biuro tłumaczeń i lokalny, zaufany prawnik.

Klucz do sukcesu? Ten sam co w Polscem czyli ludzie

Jak więc zarządzać nieruchomością oddaloną o 10 000 km? Odpowiedź jest banalnie prosta: tak samo, jak zarządza się dziesięcioma mieszkaniami w Warszawie – przez delegowanie.

„Ten problem jesteś w stanie rozwiązać odpowiednimi ludźmi na miejscu, więc nie musisz tam być. (…) Jeżeli jesteś seryjnym inwestorem, no nie robisz tego sam, tak, więc to delegujesz. To samo robisz za granicą.”

„Dobry człowiek na miejscu to jest clue” – podsumowała Maria. Zaufany pośrednik, prawnik czy zarządca, który zna lokalny rynek, wie, który deweloper jest wiarygodny, a który „to szwagier, który zaczął coś budować”.

Maria, dzięki swojej pozycji w Okręgowej Izbie Radców Prawnych, ma dostęp do siatki kontaktów pozwalającej weryfikować prawników na całym świecie. Podkreśla jednak, że często polega też na… kobiecej intuicji i umiejętności „czytania ludzi”.

Wnioski: Wyjść z „Polskiego słoika”

Rozmowa z Marią Kobryń to fascynująca lekcja nie tylko o nieruchomościach, ale przede wszystkim o mentalności. Inwestowanie za granicą, zwłaszcza w egzotycznych lokalizacjach, wymusza „otwartą głowę” i elastyczność.

Młodsze pokolenia, wychowane w globalnym internecie, często nie mają już tych barier. Dla nich, jak zauważyła Maria, zakup nieruchomości za granicą mentalnie niewiele różni się od zakupu greckich cukierków na wakacjach.

Dla nas, w Eteria.pl, najważniejszym wnioskiem jest to, że zasady mądrego inwestowania są uniwersalne. Niezależnie, czy kupujesz apartament na Mokotowie, czy willę na Bali – kluczem zawsze jest głęboki research, chłodna kalkulacja i, przede wszystkim, zaufany, profesjonalny zespół ludzi, który poprowadzi Cię przez transakcję.


To tylko skrót tematów poruszonych w naszej rozmowie. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o praktycznych aspektach inwestowania w Tajlandii i na Dominikanie, o tym, jak weryfikować zagranicznych partnerów i dlaczego Maria Kobryń chce wieszać polskie flagi na hotelach na całym świecie, serdecznie zachęcamy do odsłuchania pełnego odcinka podcastu „ETERIA Nieruchomości”!

Subskrybuj nasz podcast i bądź na bieżąco z nowymi odcinkami. W ten sposób wspierasz nasz rozwój. Dziękujemy za wsparcie ? Cezary Nocula & Nataliia Iali

Potrzebujesz wsparcia w zakupie lub sprzedaży nieruchomości? Chcesz sprzedawać nieruchomości wspólnie z nami?  Pisz śmiało  [email protected].

Chcesz nas lepiej poznać?

Mail kontaktowy: [email protected]

Nasz kanał na YouTube

Nasz podcast na iTunes

Facebook Nataliia Iali

Facebook Cezary Nocula

Instagram Nataliia Iali

Facebook Eteria Consulting

Nataliia Iali
POSTED BY:
Nataliia Iali
Prezes Zarządu
CEO i serce Eteria Consulting. Stoi na czele ponad 20 osobowego zespołu profesjonalistów. Nataliia wyznacza standardy doskonałości w...

Skorzystaj z bezpłatnego kalkulatora i dowiedz się ile warte jest Twoje mieszkanie