#79 Jak Szybko Sprzedać Nieruchomość? Doradca Ignacy Szwedziński Dzieli Się Swoimi Metodami

Obecny rynek nieruchomości w Warszawie to prawdziwe przeciąganie liny. Sprzedający, przyzwyczajeni do niedawnych wzrostów, oczekują rekordowych kwot. Kupujący, słysząc o stagnacji i niepewnych programach rządowych, wstrzymują się z decyzjami, licząc na obniżki.

Wielu właścicieli tkwi w martwym punkcie, zadając sobie pytanie: jak sprzedać nieruchomość szybko, ale nie „za tanio”? Czy błyskawiczna sprzedaż zawsze oznacza, że cena była zbyt niska?

W Eteria.pl udowadniamy, że szybka i rentowna sprzedaż to nie przypadek, lecz efekt precyzyjnej strategii. W naszym najnowszym podcaście rozmawialiśmy o tym z Ignacym Szwedzińskim naszym pośrednikiem, który aż 66% swoich nieruchomości sprzedaje w czasie krótszym niż dwa tygodnie, a połowę z nich w pełnej cenie ofertowej.

Oto kluczowe wnioski z tej rozmowy i błędy, które mogą kosztować Cię dziesiątki tysięcy złotych.

Zabójca nr 1: Strategia „Wystawmy drożej, najwyżej zejdziemy”

To najczęstszy i najbardziej kosztowny błąd popełniany przez sprzedających. Logika wydaje się prosta: „Ustalmy cenę o 10-20% wyższą, zobaczymy, co się stanie. Zawsze zdążymy ją obniżyć”.

Ignacy ostrzega, że takie podejście niemal zawsze kończy się katastrofą.

  • Tracisz najlepszych klientów: Większość kupujących używa filtrów cenowych. Jeśli Twoje mieszkanie jest warte 1 milion, a Ty wystawiasz je za 1,2 miliona, osoba z budżetem 1,1 miliona (idealny klient!) nigdy go nie zobaczy.

  • Efekt „Co jest z nim nie tak?”: Gdy mieszkanie „wisi” na portalach przez miesiąc, dwa lub dłużej (a co gorsza, było już wcześniej wystawiane), kupujący natychmiast nabierają podejrzeń. „Skoro nikt go nie kupił, pewnie ma jakąś wadę”.

  • „Ślepota” na ofertę: Ignacy zauważa, że nawet on sam, przeglądając portale, zaczyna ignorować oferty, które widzi od miesięcy. „Przelatuję przez to, jak reklamę… mam gdzieś w głowie tak zakodowane, że to jest nie to”.

  • Przyciągasz negocjatorów: Długi czas na rynku to dla kupującego sygnał, że sprzedający jest zdesperowany. Zamiast ofert, otrzymujesz propozycje znacznie poniżej realnej wartości.

Wniosek: Próba „upolowania” kogoś na zawyżoną cenę niemal zawsze kończy się sprzedażą poniżej wartości rynkowej i po wielu miesiącach nerwów.

2. Fundament sukcesu: Wycena, której potrafisz obronić

Sekretem szybkiej sprzedaży za wysoką cenę jest perfekcyjna wycena. Ale nie byle jaka.

Jak podkreślał Ignacy, dobra wycena nieruchomości to nie „życzenie” sprzedającego ani średnia z portali. To głęboka analiza oparta na twardych danych:

  1. Aktualna kondycja rynku: Czy kupujący dyktują warunki, czy sprzedający?

  2. Żywa konkurencja: Klient, który przyjdzie na Twoją prezentację, widział już 5 innych, podobnych mieszkań. Twoja oferta musi być od nich lepsza lub adekwatnie wyceniona.

  3. Ceny transakcyjne (ale te prawdziwe!): Najważniejszy punkt. Nie liczą się ceny sprzed pół roku (używane przez rzeczoznawców do operatów), ale te sprzed tygodnia lub dwóch.

Dobra wycena potrafi też zaskoczyć w drugą stronę. W case study omawianym w podcaście, klient początkowo oczekiwał ceny o 50 000 zł niższej niż ta, za którą Ignacy ostatecznie sprzedał mieszkanie.

„Jeżeli ktoś wycenia nieruchomość, przykładowo na 2 miliony (…) może to być nawet adekwatna cena, ale jeżeli nie potrafi tego obronić i przyjdzie klient i zacznie się targować, to bez odpowiednich argumentów (…) ta cena nie zostanie utrzymana.”

3. Jak sprzedać na pierwszej prezentacji?

Ignacy przyznaje, że czasem słyszy od klientów pytanie: „Skoro poszło tak szybko, to może cena była za niska?”.

Odpowiedź brzmi: Nie, jeśli wycena była prawidłowa. Sprzedaż na pierwszej prezentacji to nie szczęście, to efekt precyzyjnie zaplanowanej strategii.

  • Weryfikacja klienta: Już na etapie rozmowy telefonicznej agent bada potrzeby, motywacje i realne możliwości kupującego.

  • Strategiczne ułożenie prezentacji: Ignacy porównuje to do „gry w szachy”. Nigdy nie umawia najlepszego klienta jako pierwszego. Pierwsza prezentacja bywa „testowa” – pozwala zobaczyć, na co kupujący zwracają uwagę i jaki jest ich odbiór.

  • Budowanie naturalnej presji: Prezentacje umawiane są w krótkich odstępach (np. 30-45 minut). Klienci wiedzą, że tego samego dnia nieruchomość oglądają 4 inne osoby. Czasem nawet mijają się w drzwiach. To naturalny czynnik motywujący do podjęcia szybkiej decyzji.

Kiedy kupujący wie, że grozi mu utrata okazji, jest znacznie mniej skłonny do twardych negocjacji i gotów zapłacić cenę ofertową.

4. Co jeszcze blokuje sprzedaż?

Poza złą wyceną, Ignacy wymienił kilka innych błędów, które torpedują sprzedaż:

  1. Brak wyróżnienia: Jeśli Twoja oferta wygląda jak 10 innych, zginie w tłumie. Profesjonalna sesja zdjęciowa to dziś absolutna konieczność, a nie luksus. Do tego dochodzi przemyślany tytuł i opis.

  2. Brak odbierania telefonów: Brzmi banalnie, ale na rynku zdarza się notorycznie.

  3. Brak doświadczenia i czasu: Sprzedający samodzielnie często nie mają czasu na dogłębną analizę konkurencji, odbieranie dziesiątków telefonów czy strategiczne planowanie prezentacji.

Czy można to zrobić samemu?

Sprzedaż nieruchomości to proces, który wymaga ogromnej wiedzy analitycznej, narzędzi i czasu. Samodzielne ustalenie ceny jest obarczone gigantycznym ryzykiem – rzeczoznawca opiera się na danych historycznych, a portale pokazują tylko ceny ofertowe, a nie transakcyjne.

Jak podsumowano w rozmowie, sprzedaż w cenie poniżej rynkowej nie jest sztuką. Sztuką jest sprzedać szybko i za maksymalną możliwą do uzyskania kwotę. A do tego niezbędna jest strategia.


Powyższy wpis to jedynie skrót merytorycznej dyskusji, którą odbyliśmy w studiu. Jeśli chcesz poznać więcej szczegółów na temat strategii wyceny, obrony ceny podczas negocjacji oraz tego, jak wygląda rynek „od kuchni”, zachęcamy do odsłuchania pełnego odcinka podcastu!

🔔 Zasubskrybuj nasz podcast i bądź na bieżąco z nowymi odcinkami. W ten sposób wspierasz nasz rozwój. Dziękujemy za wsparcie 🤝 Cezary Nocula & Nataliia Iali

Potrzebujesz wsparcia w zakupie lub sprzedaży nieruchomości? Chcesz sprzedawać nieruchomości wspólnie z nami?  Pisz śmiało  [email protected].

Chcesz nas lepiej poznać?

Nasz kanał na YouTube

Mail kontaktowy: [email protected]

Nasz podcast na iTunes

Facebook Nataliia Iali

Facebook Cezary Nocula

Instagram Nataliia Iali

Facebook Eteria Consulting

Instagram Eteria Consulting

#78 Wojciech Bączyk – Inwestowanie w nieruchomości komercyjne VS mieszkania – Wojciech Bączyk

Marzenie o pasywnym dochodzie z nieruchomości dla wielu Polaków jest równoznaczne z zakupem mieszkania na wynajem. Jest to model tak popularny, że – jak zauważył nasz gość – „polski YouTube to przede wszystkim żyje fliperką na mieszkaniach”. Tymczasem istnieje równoległy, znacznie mniej oblegany rynek, który oferuje wyższe stopy zwrotu, pełną bezobsługowość i wbudowaną ochronę przed inflacją.

Mowa o lokalach usługowych.

W najnowszym podcaście gościliśmy Wojcieciecha Bączyka, założyciela funduszu inwestycyjnego Tiana Capital, który specjalizuje się w obrocie nieruchomościami komercyjnymi.

Wojtek opowiedział nam, dlaczego świadomie zrezygnował z zatłoczonego rynku mieszkaniowego i jakie przewagi dają lokale, których nie docenia przeciętny inwestor. Oto najważniejsze wnioski z naszej rozmowy.

Jak inflacja wyniosła lokale na szczyt

Decyzja o wejściu w nieruchomości komercyjne nie była przypadkiem. Jak wspominał Wojciech, kluczowy był moment pandemii i związany z nią „dodruk pieniądza”.

„Widząc, jak ta inflacja (…) się zrobiło 3, potem się zrobiło 4,5%, to wiedzieliśmy, że alokowanie kapitału w nieruchomości komercyjne powoduje, że i wzrośnie sama wartość w tych murach i wzrostą czynsze z tytułu najmu.”

To był strzał w dziesiątkę. Podczas gdy właściciele mieszkań musieli negocjować każdą podwyżkę z lokatorami, umowy komercyjne obroniły się same. Dzięki standardowej indeksacji, czynsze w portfelu Tiana Capital wzrosły w ciągu dwóch lat o ok. 25% wyłącznie w wyniku inflacji.

Lokale usługowe vs. Mieszkania: Kluczowe przewagi

W rozmowie zidentyfikowaliśmy 5 kluczowych przewag, które sprawiają, że lokale usługowe są dla wielu inwestorów znacznie bardziej atrakcyjne niż mieszkaniówka.

1. Bezobsługowość

To dla Wojciecha największy atut. Właściciel lokalu nie jest administratorem ani „złotą rączką”.

  • Długie umowy: Standardem są umowy na 2, 4 lub 5 lat „na sztywno”.

  • Remont po stronie najemcy: To najemca (np. Żabka, klinika, piekarnia) wykonuje tzw. fit-out, czyli dostosowuje lokal do swoich potrzeb. Często inwestuje w to dziesiątki tysięcy złotych, co dodatkowo wiąże go z lokalizacją.

  • Zero telefonów: „Przy mieszkaniach to komuś rura pójdzie, coś cieknie. Pralka się popsuje (…). A tutaj to takiego problemu nie ma.”

  • Obowiązki właściciela: Ograniczają się do „wystawienia faktury i opłacenia podatku od nieruchomości, a raz w roku ubezpieczenia.”

2. Gwarantowana waloryzacja

W przeciwieństwie do rynku mieszkaniowego, gdzie indeksacja czynszu jest rzadkością, na rynku komercyjnym jest to absolutny standard. Każda umowa z sieciowym najemcą zawiera klauzulę waloryzacyjną opartą o wskaźnik inflacji GUS.

3. Pełna amortyzacja

To potężna przewaga, której mieszkania zostały pozbawione. Kupując lokal, możemy go amortyzować.

„10 lat mamy, przez 10 lat realnie możemy nie płacić podatku dochodowego” – wyjaśniał Wojtek.”

Amortyzacja (w przypadku lokali z rynku wtórnego nawet 10% rocznie) pozwala znacząco obniżyć podatek od dochodu z najmu.

4. Wyższa rentowność

Podczas gdy rosnące ceny mieszkań w Warszawie sprowadziły rentowność najmu do poziomów 3-5%, rynek komercyjny wciąż oferuje znacznie więcej. Wojciech Bączyk określił realne stopy zwrotu (NOI, czyli „na czysto”) w przedziale od 6% do 10%.

5. Mniejsze ryzyko regulacyjne

W przestrzeni publicznej ciągle powraca temat podatku katastralnego, który miałby uderzyć we właścicieli wielu mieszkań. Rynek komercyjny jest w tej dyskusji pomijany z prostego powodu – on już jest wysoko opodatkowany.

Podatek od nieruchomości komercyjnej jest dziś ponad 30-krotnie wyższy niż dla mieszkania (ok. 33 zł/m² vs ok. 1,15 zł/m²). Dalsze obciążanie tego sektora jest więc mało prawdopodobne.

Na co uważać?

Oczywiście, ten rynek nie jest pozbawiony ryzyka. Kluczowe jest zrozumienie, że rządzi się on innymi prawami niż „mieszkaniówka”.

Mit 1: Lokalizacja premium to klucz

W mieszkaniach prestiżowa dzielnica gwarantuje sukces. W lokalach – niekoniecznie. Liczy się przepływ ludzi (footfall).

„Możemy mieć wyższy czynsz po PRL-owskim pawilonie w ruchliwej lokalizacji, niż w ekskluzywnym lokalu premium apartamentowców na Powiślu.”

Lokal schowany z tyłu nowego osiedla, mimo że jest w tym samym budynku, może być wart o połowę mniej niż lokal na froncie, przy głównym ciągu pieszym.

Mit 2: Skomplikowane remonty

Wręcz przeciwnie. Wojtek twierdzi, że są łatwiejsze niż w mieszkaniach, ponieważ liczy się tylko technika, a nie estetyka. Ekipa ma „zostawić pusty lokal z równą podłogą, przyłączami i tyle”. Nie ma dyskusji o kolorze fug czy modelu paneli.

Główne ryzyko: Płynność i zły dobór najemcy

Lokalu usługowego nie sprzeda się tak szybko jak mieszkania. Wymaga to cierpliwości. Najgorsze, co może się zdarzyć, to wyjście najemcy. Dlatego, jak podkreśla Tiana Capital, kluczowa jest weryfikacja biznesu najemcy i jego dopasowanie do lokalizacji.

Wojciech przyznał się nawet do niedawnej „straty” (realnej, uwzględniającej koszt kapitału). Jej powodem był błąd w ocenie rynku. „Drogokupiliśmy” – stwierdził, licząc, że inwestorzy docenią „bezpieczny” lokal z niskim czynszem. Okazało się, że rynek „chce widzieć duże stopy zwrotu”, nawet kosztem większego ryzyka.

Jaka jest przyszłość lokali usługowych?

Czy aplikacje do dostaw jedzenia i zakupów nie zabiją tego rynku? Nasz gość widzi to inaczej. Owszem, zagrożony jest segment handlu (retailu), ale rośnie segment usług.

„Coraz mniej [jest] szewców (…) ale powstają nowe, tak jak na przykład diagnostyka (…), klinik medycyny estetycznej też jest duża część”.

Zmienią się najemcy, ale fizyczne zapotrzebowanie na dobrze zlokalizowane lokale nie zniknie. Dla inwestorów szukających dywersyfikacji portfela i prawdziwie pasywnego dochodu, może to być znacznie lepszy wybór niż kolejna kawalerka.


Powyższe informacje to tylko esencja obszernej i merytorycznej rozmowy. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o strategiach inwestycyjnych na rynku komercyjnym, specyfice umów najmu i prognozach na najbliższe lata, zachęcamy do odsłuchania pełnego odcinka podcastu Eteria Nieruchomości!

🔔 Zasubskrybuj nasz podcast i bądź na bieżąco z nowymi odcinkami. W ten sposób wspierasz nasz rozwój. Dziękujemy za wsparcie 🤝 Cezary Nocula & Nataliia Iali

Potrzebujesz wsparcia w zakupie lub sprzedaży nieruchomości? Chcesz sprzedawać nieruchomości wspólnie z nami?  Pisz na  [email protected].

Chcesz nas lepiej poznać?

Mail kontaktowy: [email protected]

Nasz kanał na YouTube

Nasz podcast na iTunes

Facebook Nataliia Iali

Facebook Cezary Nocula

Instagram Nataliia Iali

Facebook Eteria Consulting

Instagram Eteria Consulting

#77 Inwestycje na rynku pierwotnym, praktyczne rady eksperta-Patryk Sołtysiak

Rynek pierwotny w Warszawie i całej Polsce rozgrzany jest do czerwoności. Ceny za metr kwadratowy w atrakcyjnych lokalizacjach osiągają pułapy, które jeszcze niedawno wydawały się abstrakcją. Wiele osób zadaje sobie pytanie: czy w takim otoczeniu inwestowanie w nowe mieszkania, zwłaszcza na wczesnym etapie budowy (tzw. dziurę w ziemi), jest jeszcze opłacalne? Czy to nie zbyt duże ryzyko?

Jako agencja specjalizująca się w warszawskim rynku nieruchomości, stale analizujemy trendy i strategie. Aby zgłębić temat inwestycji deweloperskich, zaprosiliśmy do naszego podcastu Patryka Sołtysiaka – eksperta z ponad dekadą doświadczenia, który zrealizował ponad 250 inwestycji na rynku pierwotnym.

Oto kluczowe wnioski i złote zasady, którymi podzielił się z nami Patryk.

Trzy złote zasady, czyli czym kierować się przy zakupie

Patryk podkreśla, że sukces inwestycyjny to nie przypadek, lecz proces oparty na twardych kryteriach. Nawet najlepsza cena nie obroni złej inwestycji.

Zasada 1: Cena to nie wszystko. Kluczowa jest płynność

Wszyscy szukamy okazji cenowych. Jednak Patryk ostrzega, że niska cena zakupu nie gwarantuje zysku, jeśli produkt jest „niepłynny” – czyli trudno go później sprzedać.

„W 2016 roku kupiłem kostkę 250-metrową, bardzo atrakcyjnej cenie (…) pozbywałem się jej rok, bo nie mogłem jej upłynąć (…) finalnie zarobiłem na tym 5 tysięcy.”

Nawet jeśli kupisz coś 20% poniżej wartości rynkowej, ale jest to produkt niszowy (np. bardzo duży dom w specyficznej lokalizacji), możesz zamrozić kapitał na lata. Lepiej kupić mniejszy, bardziej standardowy lokal z delikatnym rabatem, ale mieć pewność, że sprzedasz go w ciągu kilku tygodni.

Zasada 2: Weryfikacja dewelopera i okolicy

Na rynku pierwotnym kupujemy obietnicę. Weryfikacja tej obietnicy jest kluczowa.

  • Wiarygodność dewelopera: Jak go sprawdzić, jeśli nie jest to głośna, ogólnopolska marka? Patryk radzi: „Trzeba się odezwać do sąsiadów, do osób, które mieszkają już u tego dewelopera”. Ich opinie o jakości wykonania i procesie usuwania usterek są bezcenne.

  • Bezpośrednia okolica: To czynnik, który może zniweczyć potencjał nawet najpiękniejszego budynku. Ekspert przytoczył przykład inwestycji w Łodzi, która z jednej strony graniczyła z parkiem, a z drugiej…

„…były baraki, jakieś dziwne rzeczy były palone z komina (…) robiły się burdy. Czasami wieczorem podjeżdżała policja”.

Nawet atrakcyjna cena nie zrekompensuje klientowi końcowemu braku bezpieczeństwa.

Zasada 3: Lokalizacja musi mieć potencjał wzrostu

Nie chodzi tylko o to, co jest tu i teraz, ale o to, co będzie za 2-3 lata, gdy odbierzesz klucze. Czy w okolicy planowane są nowe drogi, linie tramwajowe, szkoły, parki lub centra biznesowe? To właśnie te czynniki (infrastruktura, komunikacja, miejsca pracy, tereny zielone) będą „dźwignią” wartości Twojej nieruchomości.

2. Czerwone flagi: Tego absolutnie unikaj

Ciekawe jest podejście Patryka do popularnych „straszaków”. Okazuje się, że bliskość cmentarza czy torów kolejowych nie jest dla niego dyskwalifikująca – o ile cena to odpowiednio rekompensuje. Sam przyznał, że z sukcesem sprzedawał pakiet mieszkań przy cmentarzu („nie mamy przesłoniętego dzięki temu widoku”).

Istnieje jednak czynnik, który jest dla niego absolutną czerwoną flagą:

„Linia wysokiego napięcia już jest bardzo kwestionowana przeze mnie (…) wielu klientów sobie z tego nie zdaje sprawy, ale taka linia wysokiego napięcia dla zdrowia nie wpływa najlepiej”

Świadomy klient końcowy może nigdy nie kupić takiego mieszkania, co drastycznie obniża płynność inwestycji.

3. Rynek dziś i jutro: Czy czekają nas spadki?

Wielu klientów wstrzymuje się z zakupem, czekając na spadki cen. Jak sytuację ocenia ekspert?

  • Rynek jest „uśpiony”: Wszyscy czekają na rozwój sytuacji – głównie na ewentualne nowe programy rządowe („Kredyt na start”).

  • Stabilizacja, nie krach: Ekspert nie spodziewa się tąpnięć i spadków. Przewiduje raczej „trend boczny” (stabilizację) lub ewentualne lekkie wzrosty. Nie ma co liczyć na powtórkę boomu po „Kredycie 2%”.

  • Bezpieczna przystań (produkt „samoodporny”): Co kupować w niepewnych czasach? Odpowiedź jest niezmienna od lat: małe lokale. „Historycznie w 2008 roku bardzo mocno ten produkt był skupowany z rynku (…) te małe lokale historycznie bardzo dobrze sobie poradziły”.

Nawet w Warszawie, gdzie kawalerki przebijają 20 000 zł/m², a na Białołęce ceny sięgają 18 500 zł/m², to właśnie małe metraże pozostają najbardziej płynnym i odpornym na kryzysy aktywem.

4. Strategia „dziury w ziemi” – jak ekspert zarabia na ryzyku?

Dlaczego inwestor taki jak Patryk kupuje „dziurę w ziemi”? Nie chodzi tylko o niższą cenę. Chodzi o dostęp do najlepszego produktu.

Wartość, którą wnosi ekspert, polega na tym, że:

  1. Bierze na siebie ryzyko: Kupuje na 18-24 miesiące przed końcem budowy, czego boi się przeciętny klient.

  2. Wybiera „perełki”: Na starcie sprzedaży ma dostęp do wszystkich lokali. Wybiera te z najlepszym układem, najlepszym widokiem, największym ogródkiem czy tarasem.

  3. Dostarcza gotowy produkt: Kiedy budowa się kończy, na rynku zostają już tylko „ostatki” – lokale na parterze od strony śmietnika lub z nieustawnym układem. Wtedy Patryk oferuje swoje „perełki” (wybrane 2 lata wcześniej) klientowi końcowemu.

Klient docelowy dostaje najlepsze mieszkanie w budynku, którego nie mógł kupić, bo bał się ryzyka „dziury w ziemi” – i jest gotów za nie zapłacić konkurencyjną cenę.

5. Ile kapitału potrzeba na start?

Na koniec kluczowe pytanie: od jakiej kwoty można zacząć inwestować na rynku pierwotnym? Według Patryka 50 000 zł to za mało, aby bezpiecznie wejść w ten segment.

„Mając do dyspozycji już 300-400 tysięcy, jesteś w stanie sobie ten kapitał odpowiednio, efektywnie na rynku prywatnym zainwestować, kupując nie jedno, a może dwa mieszkania.”

Oczywiście, jak zaznacza ekspert, mowa tu o inwestowaniu w całej Polsce, niekoniecznie w najdroższych dzielnicach Warszawy, a często w miejscowościach satelickich z dobrym dojazdem.


Powyższy wpis to jedynie streszczenie bogatej wiedzy, którą podzielił się z nami Patryk Sołtysiak. Jeśli chcesz poznać więcej szczegółów na temat jego strategii, w tym zaawansowanej metody „inwestowania na zakładkę” oraz dowiedzieć się, jak analizuje poszczególne rynki, gorąco zachęcamy do odsłuchania pełnej rozmowy na naszym kanale.

🔔 Zasubskrybuj nasz podcast i bądź na bieżąco z nowymi odcinkami. W ten sposób wspierasz nasz rozwój. Dziękujemy za wsparcie 🤝 Cezary Nocula & Nataliia Iali

Potrzebujesz wsparcia w zakupie lub sprzedaży nieruchomości? Chcesz sprzedawać nieruchomości wspólnie z nami?  Pisz śmiało  [email protected].

Kontakt do Patryka:

LinkedIn Patryk

Flip Na Pierwotnym

Chcesz nas lepiej poznać?

Mail kontaktowy: [email protected]

Nasz kanał na YouTube

Nasz podcast na iTunes

Facebook Nataliia Iali

Facebook Cezary Nocula

Instagram Nataliia Iali

Facebook Eteria Consulting

Instagram Eteria Consulting

#76 Odbiór Techniczny Mieszkania: Jak Uniknąć Pułapek? – Tomasz Wałachowski

Kupno mieszkania to jedna z najważniejszych decyzji w życiu. Niezależnie od tego, czy jest to Twoje pierwsze „M”, czy kolejna inwestycja na dynamicznym warszawskim rynku, emocje często biorą górę. Wyobrażamy sobie idealne wnętrze, poranną kawę na balkonie i radość z posiadania własnego kąta. Niestety, za fasadą świeżej farby lub atrakcyjnej ceny mogą kryć się kosztowne wady techniczne.

W Eteria.pl wierzymy, że świadomy klient to bezpieczny klient. Dlatego do naszego najnowszego podcastu zaprosiliśmy inżyniera Tomasza Wałachowskiego który na co dzień zajmuje się odbiorami technicznymi mieszkań i demaskuje „fuszerskie” praktyki.

Oto najważniejsze wnioski i przestrogi prosto od eksperta, które pomogą Ci uniknąć finansowej katastrofy.

Rynek wtórny, czyli „Tylko pomaluję i wchodzę”

To chyba najczęstsza iluzja, z jaką spotykają się kupujący na rynku wtórnym, szczególnie w przypadku klimatycznych, starych kamienic. Zakładamy, że wystarczy lekkie odświeżenie. Rzeczywistość bywa brutalna.

Ukryte koszty w starych kamienicach

Jak podkreśla nasz gość, ludzie „chcą mieszkać w starych budynkach, ale chcą mieć standard nowoczesny”. Te dwie rzeczy często się wykluczają bez generalnego remontu.

  • Instalacja elektryczna: „Wchodzimy na kamienicę i ja mówię, ale zobaczcie, że instalacja elektryczna nie przygotowana, bo jest tylko na jednym bezpieczniku.” – ostrzega Tomasz. Taka instalacja nie wytrzyma jednoczesnej pracy piekarnika, płyty indukcyjnej i czajnika. Wymiana? To już poważny remont.

  • Piony i kanalizacja: W starych budynkach często spotyka się jeszcze stalowe rury kanalizacyjne. „Kanalizacja koroduje od środka. Później z przepływu 110 robi się 30-50. Co chwilę zdarzają się, że wybija im kanalizacja”.

  • Wentylacja: Problemy z ciągiem lub jego całkowity brak to prosta droga do zawilgocenia i grzyba.

  • Ściany i podłogi: To, co wydaje się „klimatyczne”, bywa pułapką. Krzywe ściany („banany”), odpadające tynki czy zniszczony parkiet, którego renowacja może być droższa niż położenie nowego – to standard.

Co ciekawe, problemy bywają też natury formalnej. Tomek przytoczył historię, gdzie „Pani miała w ofercie sprzedaży komórkę lokatorską, tylko że koniec końców okazało się, że komórka nie jest na akcie (…) ugadali się, że ta jest moja, ta jest twoja”. Taka komórka formalnie nie należy do mieszkania.

Rynek deweloperski – nowe nie znaczy idealne

Kupując nowe mieszkanie od dewelopera, oczekujemy ideału. Płacimy za nowy produkt, który powinien być pozbawiony wad. Niestety, pośpiech na budowach i oszczędności na podwykonawcach prowadzą do absurdalnych błędów.

„Latające okno” (Wesoła)

To historia, która mrozi krew w żyłach. Nasz ekspert opowiadał o odbiorze mieszkania z 3,5-metrowym przeszkleniem tarasowym.

„No i tak otwieram to okno, a ono mi tak lata. Po 30 cm w każdą stronę, do przodu, do tyłu”

Okazało się, że okno było osadzone „na jakichś styrodurach poklejonych cudawankach”, bez stabilizacji i podwaliny. Reakcja dewelopera? „My w takim standardzie oddajemy, klient ma to sobie wykończyć sam”. Taka wada to nie tylko kwestia estetyki – to gwarancja zalania mieszkania i ryzyko pęknięcia szyb pod wpływem naprężeń.

Znikająca posadzka (Bielany)

Podczas innego odbioru Tomek, sprawdzając narożniki, doprowadził do pęknięcia posadzki. Standardowa grubość wylewki to 4-6 cm. Na miejscu okazało się, że miała… 1 cm.

„Całą posadzkę skuwali. 50 metrów posadzki.”

Na szczęście w tym wypadku deweloper (duży, renomowany gracz) natychmiast przyznał się do błędu i naprawił go na swój koszt. To pokazuje, że podejście deweloperów bywa różne – od arogancji po pełną odpowiedzialność.

Odbiór techniczny, czyli Twój klucz do bezpieczeństwa

Historie Tomka pokazują jedno: fachowe oko inżyniera jest bezcenne.

Kiedy jest najlepszy moment na inspekcję?

Zdecydowanie przed podpisaniem umowy! Szczególnie na rynku wtórnym. „Lepiej przejrzeć i wiedzieć na czym się stoi tak jak z samochodem. Nie kupujemy samochodu, a później go oglądamy, tylko odwrotnie” – radzi Tomek. W przypadku rynku deweloperskiego, odbiór techniczny jest kluczowym momentem przed odebraniem kluczy, aby wszystkie wady wpisać do protokołu.

Ile to kosztuje i dlaczego to drobiazg?

Koszt odbioru technicznego w Warszawie waha się od ok. 400 zł za małe mieszkania do 1500-2000 zł za duże lokale lub domy.

Biorąc pod uwagę, że ceny mieszkań w Warszawie liczymy w setkach tysięcy lub milionach złotych, jest to absolutnie symboliczny wydatek. Jak słusznie zauważono w podcaście:

„Kupujemy za około milion złotych i warto zainwestować (…) to nawet nie jest 1% ceny„.

Ten 1% może zaoszczędzić Ci dziesiątek lub nawet setek tysięcy złotych na remontach lub dać potężne argumenty do negocjacji ceny.

Pułapka na koniec: Nieubezpieczony „Pan Miecio”

Nawet jeśli kupisz idealne mieszkanie, pozostaje kwestia remontu. Tomasz przestrzega przed zatrudnianiem ekip bez legalnej działalności i ubezpieczenia.

Opowiedział historię firmy remontowej, która zalała budynek, w tym windy. Koszt? 250 tysięcy złotych. Ekipa? Rozpłynęła się w powietrzu („drzwi nam zamknęli”). Kto za to odpowiada? Inwestor, czyli właściciel mieszkania.

Rada eksperta jest prosta: zawsze bierz firmę z legalną działalnością, ubezpieczeniem OC i zawsze podpisuj umowę.


Powyższe przykłady to tylko fragment wiedzy, którą podzielił się z nami Tomasz Wałachowsk. Wskazują one, jak wiele pułapek czeka na rynku nieruchomości.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tym, na co zwracać uwagę przy zakupie, jak wyglądają realia współpracy z deweloperami i jakie jeszcze „kwiatki” można znaleźć w warszawskich mieszkaniach, zachęcamy do odsłuchania pełnego odcinka naszego podcastu Eteria Nieruchomości!

🔔 Zasubskrybuj nasz podcast i bądź na bieżąco z nowymi odcinkami. W ten sposób wspierasz nasz rozwój. Dziękujemy za wsparcie 🤝 Cezary Nocula & Nataliia Iali

Potrzebujesz wsparcia w zakupie lub sprzedaży nieruchomości? Chcesz sprzedawać nieruchomości wspólnie z nami? Pisz śmiało na [email protected].

Kontakt do gościa:

Facebook Tomka

TomaBUD

Chcesz nas lepiej poznać?

Mail kontaktowy: [email protected]

Nasz kanał na YouTube

Nasz podcast na iTunes

Facebook Nataliia Iali

Facebook Cezary Nocula

Instagram Nataliia Iali

Facebook Eteria Consulting

Instagram Eteria Consulting